Duszpasterstwo małżeństw niesakramentalnych w Głogowie

Spotkania odbywają się w każdą ostatnią niedziele miesiąca o godz. 16.00. w Kolegiacie i domu plebanijnym, pl. Kolegiacki 10.


Wszystkie informacje na temat duszpasterstwa tel. 768340710

Kładka nad przepaścią

Duchowe prowadzenie związków niesakramentalnych przypomina wytaczanie nowej drogi alpinistycznej z niebezpieczeństwem, że w każdej chwili może okazać się za trudna.

Tymczasem z drugiej strony góry jest kolejka linowa, którą korzystające z sakramentów małżeństwa mogą wjechać na sam szczyt. Cel jest ten sam, osiągnąć zjednoczenie w Bogu.

W przypadku niesakramentalnych wygrywają ci, którzy wyruszyli.

Szantaż Boga

Głogowskie duszpasterstwo osób niesakramentalnych ma swoją kilkuletnią historię. To żadna historia wobec czasu, którego nie w sposób przewidzieć dalej. Z wszystkimi zachwytami, euforiami, ale też potencjalnymi kryzysami, pokusami rezygnacji czy braku sensu trwania. Jak zresztą w każdej wspólnocie kościelnej. W czasie spotkania z pionierem duszpasterstwa osób niesakramentalnych – ks. Mirosławem Puciuszkiewiczem na spotkaniu kapłańskim w Paradyżu, zrodziła się myśl by tak delikatny temat przedstawić na antenie ówczesnego Radia Głogów. Miał to być jednorazowy komentarz dla ludzi uwikłanych w taką sytuację. Ks. Prałat Ryszard Dobrołowicz uznał jednak, że sama audycja to za mało, potrzeba rekolekcji. Poprowadził je w Adwencie 2000 roku jezuita z Warszawy ojciec Wojciech Nowak.

Złudnym byłoby stwierdzenie że rekolekcje wyczerpią zagadnienie, że jednym aktem rozwiążą problemy lub udzielą odpowiedzi na poskręcane potrzeby duszy. Rekolekcje okazały się inicjacją, wprowadzeniem w skomplikowaną drogę duszpasterstwa określoną bardzo ogólnym zdaniem z Adhortacji Apostolskiej „Familiaris consortio” … niech Kościół modli się za nich, niech im dodaje odwagi, niech okaże się miłosierną matką, podtrzymując ich w wierze i nadziei, zachęci do słuchania Słowa Bożego, do uczęszczania na Mszę świętą, do wytrwania w modlitwie, do pomnażania dzieł miłości oraz inicjatyw wspólnoty na rzecz sprawiedliwości, do wychowywania dzieci w wierze chrześcijańskiej, do pielęgnowania ducha i czynów pokutnych, ażeby w ten sposób z dnia na dzień wypraszali sobie u Boga łaskę…

Warunkiem przeprowadzenie rekolekcji było jednak powołanie grupy kontynuującej drogę dla tych, którzy by się poruszeni duchowo. Ten swoisty „ Boży szantaż” potwierdził prawdę z życia wewnętrznego, że ludzi tak bardzo zmiażdżonych publicznym grzechem trzeba poprowadzić prawie za rękę przez meandry wiary, trzeba im dać duchowe oparcie.

Rekolekcyjne katechezy głoszone były do ponad siedemdziesięciu osób. Ta liczba była porażająca zważywszy, że uczestnicy musieli przełamać barierę swojej własnej intymności, przyznać się do trwania w stanie, który często był narażony na cierpkie słowy ze strony duszpasterzy. Podczas tych dni rekolekcjonista właściwie ani nie zaszokował, ani też tanio nie pocieszał. Możliwość szukania swojej ścieżki do Boga, widział w miłosierdziu Bożym, które odkrywa się w postawie skruszonego grzesznika. Taki jest początek szlaku.

Sukces czy rozczarowanie?

Kaplica Ośrodka Chorych przy głogowskiej Kolegiacie wydawała się najodpowiedniejszym miejscem dla pierwszego spotkania grupy. Odbyło się ono w ostatnią niedzielę stycznia 2001, co stało się tradycją ostatnich niedziel do dzisiaj. Przyszło niewiele osób, cztery może pięć par i dwie samotne osoby. Rozczarowanie ujawniło więc prawdę o iluzji sukcesu rozważaną w kategoriach opłacalności zaangażowania. Kiedy audytorium jest znaczne, zwykle duszpasterz czuje się spełniony. Pierwsze chwile tamtego spotkania przyniosło zażenowanie i nikt nie przypuszczał, że przezwyciężanie tej iluzji przyniesie efekt, choć już nie opierany na ludzkim działaniu, lecz na ekonomi Bożej łaski.

Ojciec Wojciech Nowak zasugerował, iż warto pogłębiać podstawowe prawdy wiary przez permanentną formację. Tu przyszło drugie rozczarowanie. Jak łatwo jest szafować zdaniami, choćby wyżej wymienionej adhortacji, ale jak trudno wyprecyzować przekaz, który nie odwoła się tylko do samej teologii moralnej (niesakramentalni mają nadwrażliwą świadomość grzechu ciężkiego), trudno też mówić o bogactwie eucharystii, spowiedzi, sakramentu chorych ( nie mają do nich dostępu).

O czym więc mówić w konferencjach? Nie można przecież spotkania sprowadzać do budowania ludzkich więzi, pośmiania się lub żeby było miło. W głogowskim duszpasterstwie kartę postawiliśmy na pogłębianie duchowości. Biblijne postacie – samarytanki (notabene zamężna kilka razy), celnika ( gorszego wg. kryterium faryzeusza), czy dziecka bożego – analizowane pod względem zawierzenia Bogu pozwalały zmieniać stereotypy, że nawet w takim grzechu niesakramentalni nie są chrześcijanami II kategorii.

Schemat spotkania zwykle podzielony jest na cztery następujące po sobie etapy. Pierwszy to konferencja duchowa, zaraz po niej wystawienie Najświętszego Sakramentu i adoracja w ciszy. Podczas tego milczenia wyraża się zdławiony jęk tęsknoty za Eucharystią, można go odczuć. Błogosławieństwo Najświętszym Sakramentem dla par niesakramentalnych to jak okruchy dla szczeniąt ze stołu pańskiego. Ile razy nawet tego im się pożałowano.

Trzecim ważnym elementem jest grupa dzielenia. To bardzo trudne doświadczenie. Łatwo rozmawia się o grzechach innych, trudnij mówić o swoim zmaganiu. Ta dziedzina nie udawałaby się, gdyby dzielenie było oparte na spekulacjach, nowinkach, wątpliwościach, fajerwerkach. Zasadą jest, że nie wolno komentować wypowiedzi. Każdy mówi o swoich poruszeniach i tylko po to by werbalizować prawdę, która może być bezcenna dla innych. Końcowym aktem co miesięcznego spotkania jest herbatka i ciasto przygotowane przez członków duszpasterstwa. Tu powstają więzi i wzajemne zaufanie.

Niezwykłe jest to, że niesakramentalni w tę ostatnią niedzielę miesiąca przebywają w kościele więcej niż sakramentalni. Zwykle na porannej mszy do południa, a potem jeszcze od dwóch do trzech godzin po południu ( spotkania rozpoczynają się o 16.00 ).

Syndrom jednego spotkania

Istnieje zasadnicza różnica pomiędzy osobami żyjącymi w związkach niesakramentalnych uważających to za normę, a tymi, którzy miotając się w wyrzutach sumienia, przeżywając paraliż swojej sytuacji – szukają drogi do Boga. Często w przypadku jednych i drugich pewne sytuacje są nieodwracalne. Rodzina połączona ludzkimi więzami miłości postrzegana jest jako wartość. Wygrywają jednak ci, którzy podejmują decyzję, aby w tej złożonej sytuacji szukać Boga. Mogą wiele. Na przykład pogłębić proces wiary, który dzięki duchowemu zaangażowaniu może zaowocować nowymi decyzjami, często na dzisiaj niemożliwymi do podjęcia. Mogą doświadczać wiary w sposób jak najbardziej wartościowy odkrywają prawdę o miłosierdziu Boga . Wreszcie mogą wypraszać łaskę rozumienia wydarzeń, przez które sam Bóg będzie oczyszczał duszę przygotowując ją do pełnego zjednoczenia.

To wszystko jednak dzieje się w czasie, potrzeba dużo cierpliwości, pewnego rodzaju ofiary. Brak takiego długodystansowego spojrzenia powodowało, że wiele par szukało natychmiastowych odpowiedzi, skupiając się bardziej na prawnej dziedzinie Kościoła. Kiedy zabrakło satysfakcjonujących odpowiedzi na stawiane wątpliwości, pary takie dotknął syndrom jednego spotkania. W ciągu tych dwóch lat wiele par uczestniczyło w spotkaniu tylko jeden raz, mimo otwartości i delikatności wszystkich. Przyjmując jednak zasadę, że doświadczenie dojrzałej wiary może się dokonać tylko w wolności, wypada modlić się aby przyszli więcej niż raz.

Duchowe przewodnictwo

Na jednym ze spotkań kapłańskich w Głogowie zwrócono uwagę, że promowanie spotkań małżeństw nieskaramentalnych to jakby zgoda kościoła na takie formy życia. Zarzucono, że może to zaszkodzić poprawnej nauce, która wskazuje rodzinom drogę sakramentu małżeństwa. Jednak takie oceny rozmijają się strategią duszpasterstwa, na którą potrzeba popatrzeć od wewnątrz. Członkowie duszpasterstwa nie mają żadnej wątpliwości co do swojej grzeszności i sytuacyjnego paraliżu ducha.

Ten grzech ma takie konsekwencję, że nie może być często rozwiązany jednym aktem woli, jaki może się dokonać w spowiedzi świętej. Paradoksem tu wydają się, że często zeświecczone postawy katolików generują daleko głębszą grzeszność choćby z płaszczyzny nieuporządkowanej seksualności jak : rozwiązłość seksualna, zdrady małżeńskie, związki na próbę. Tylko, że będąc zanurzonym w tej biedzie, przyjmując postawę skruchy i korzystając z sakramentu pojednania można w miarę szybko powrócić do stanu łaski uświęcającej.

Dramat niemożności przystępowania do spowiedzi w przypadku niesakramentalnych powoduję, iż mogą jedynie oczekiwać na łaskę ze strony Boga i korzystać z innych środków kościoła.

Taka droga pozwala pozyskać pewność, że nie wiadomy dla nich dzisiaj sposób Bóg absolutnie rozwiąże problem, może dopiero przy końca życia, może wcześniej , ale rozwiąże. W duszpasterstwie chodzi właśnie o to : ale! Świadomość takiej drogi prawie wymusza postawie pokory. Praktycznie objawia się to na przykład w braku jakichkolwiek jałowych dyskusji podczas grupy dzielenia, albo w cierpliwości słuchania konferencji , które nie zawsze są atrakcyjnie powiedziane.

Byłem pod wrażeniem zaangażowania jednego z małżonków niesakramentalnych w formację Ruchu Rodzin Nazaretańskich. Ta osoba odważnie wyjeżdżała na rekolekcje, uczestniczyła w dzieleniach, przede wszystkim otwarcie mówiła o swojej sytuacji w perspektywie wiary. Inni małżonkowie przechodzili przez drogę Neokatechumenalną.

Kiedy głębia grzeszności przyzywa głębię miłosierdzia Bożego nie paraliżuje to osoby, ale ją wyzwala. Być może Bóg będzie chciał szybko pomóc duszy rozwiązać problem swoimi objawionymi dla duszy sposobami, jeżeli będzie się z taką łaską współpracować. Ta współpraca z łaską nie zawsze jest prosta, dlatego dla takich momentów duszpasterstwo par niesakramentalnych jest niezbędne

Najodpowiedniejszym słowem jak to robić wydaje się : towarzyszyć choć bardziej na forum wewnętrznym. W tych spotkaniach silnie odczuwa się łaskę sakramentu kapłaństwa, nawet gdy towarzyszy bezradność w tłumaczeniu : co dalej i jak dale. Forma rozmowy w zakresie wewnętrznym daje światło, które w niejednym przypadku przechodzi przez kapłana jako kanał łaski.

To sakramentalność odbudowuje wiarę niesakramentalnym, nawet jeśli rozmowa kończy się jedynie błogosławieństwem, a nie rozgrzeszaniem.

Nie jest to tylko teoretyczna dywagacja. Pod koniec stycznia tego roku, jedno z niesakramentalnych małżeństw podjęło ślub czystości. Bóg przerzucił kładkę nad przepaścią rozpaczy.

Ks. Rafał Zendran

Powiązane zdjęcia: